This post is also available in:
English
Spis treści
Cześć!
Ten wpis to pewnego rodzaju podróż w czasie. Powrót do momentów, kiedy nasze życie wyglądało zupełnie inaczej, a podróże miały inne zasady. To wspomnienie z czasów, gdy jeszcze nie znałem Jadwigi, a każde z nas odkrywało świat na swój sposób. Każdy ma swoje wcześniejsze doświadczenia i wspomnienia z pierwszych wyjazdów. Te często różnią się od tych, jakie zbieramy później. Dlatego postanowiliśmy dzielić się takimi historiami, by pokazać, jak zmieniały się nasze perspektywy i odwiedzane miejsca.
Listopad 2019 roku był dla mnie szczególny. Wybrałem się wtedy w jedną z pierwszych podróży zagranicznych. To był jednocześnie początek odkrywania Bliskiego Wschodu. Dubaj przywitał mnie ogromem możliwości i wieloma zaskoczeniami. Imponująca architektura, dynamiczne życie oraz charakterystyczny klimat zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Rytm dnia w Dubaju różnił się od tego, co znałem z Europy.
Spędziłem tam tylko kilka dni, ale już wtedy wiedziałem, że Emiraty Arabskie to miejsce, do którego będę chciał wrócić. I faktycznie, w kolejnych latach odwiedziłem je ponownie. W 2023 roku byłem tam już z Jadwigą, odkrywając Emiraty z zupełnie innej perspektywy.
O naszych kolejnych przygodach w ZEA napiszemy już niedługo. Chcemy w pełni uzupełnić opis naszych podróży do tego kraju. Dzięki temu Emiraty staną się dla Was bardziej czytelne. Zarówno z perspektywy mojej podróży w czasie pandemii, jak i naszej wspólnej wyprawy w 2023 roku.
Jak się dostałem do Emiratów Arabskich?
Start z Warszawy i początek problemów
No więc, jako średnio doświadczony podróżnik – bo nie liczę tutaj szkolnych wycieczek do Czech czy Słowacji – dopiero poznawałem, jak powinno się wszystko organizować i ogarniać. Fakt, miałem już za sobą daleką podróż do Stanów, ale to zupełnie inny region i inne wyzwania.
Bilety na lot do Dubaju (DXB) kupiłem w FlyDubai za około 1500 zł, z wylotem z Krakowa. Pierwszy problem pojawił się przy próbie dotarcia z Warszawy do Krakowa. Opcji było kilka – pociąg, samochód albo lot. Zdecydowałem się na lot, bo wydawał się najszybszy i najwygodniejszy. Jak się okazało, pogoda miała inne plany.
Mgła nad Warszawą najpierw opóźniła poranny lot, a potem… całkowicie go odwołano. Wizja przegapienia lotu do Emiratów zaczęła być coraz bardziej realna. Na szczęście udało mi się przebookować bilet na następny dostępny lot w rozkładzie – z większym samolotem, żeby zmieścić część pasażerów z wcześniejszego kursu. Po rozmowie z obsługą udało mi się załatwić miejsce w pierwszym rzędzie, jak najbliżej wyjścia. Idealnie!
Przesiadka na krakowskim lotnisku
Gdy wylądowałem w Krakowie, zaczął się prawdziwy wyścig z czasem. Niczym Usain Bolt pognałem do odprawy paszportowej. W pośpiechu niewiele pamiętałem z układu lotniska, więc delikatnie przepychałem się przez tłum, przepraszając i tłumacząc sytuację. Udało się dotrzeć do bramki… dosłownie trzy minuty przed jej zamknięciem.
Zadyszany i zmachany wcisnąłem się na swoje miejsce w samolocie. Wtedy zorientowałem się, że Flydubai to bardziej low-cost niż tradycyjna linia lotnicza. Trochę ciasno, ale najważniejsze, że udało mi się dotrzeć na pokład. Uff!
Lecimy!
No więc usadowiłem się na swoim miejscu i rozpocząłem podróż. Na pokładzie miałem do dyspozycji system rozrywki, który… nie działał. Ale szczerze? Patrząc na to z perspektywy czasu, ekraniki są mi obojętne – i tak nigdy z nich nie korzystam. Jednak jako pierwszy kontakt z Flydubai pozostawiło to średnie wrażenie. Zamiast pozytywnie zapamiętać linię, zapamiętałem, że była raczej „średnio sprawna.”
Do jedzenia dostałem skromny zestaw: niewielką potrawę, bułkę i małą wodę. Dało się przeżyć, ale bez szału. W końcu, po całym porannym chaosie związanym z lotem do Krakowa, poszedłem w drzemkę. Lecieliśmy, a ja wreszcie mogłem na chwilę odpocząć.
DXB
No więc doleciałem. Jak na prawdziwy low-cost przystało, o wysiadce przez rękaw można było zapomnieć. Zamiast tego czekał na nas autobus, który przez dobre 20 minut woził pasażerów po terenie lotniska, zanim dowiózł nas do kontroli paszportowej. Na szczęście procedury na granicy były proste. Polacy mogą wjechać do Zjednoczonych Emiratów Arabskich bez wizy, korzystając z bezwizowego ruchu turystycznego. Wystarczyło mieć ważny paszport – wbito mi pieczątkę i już mogłem cieszyć się pobytem.
Na zewnątrz przywitała mnie typowa listopadowa pogoda w Dubaju – nie było to żadne upalne słońce, ale było ciepło i przyjemnie, szczególnie w porównaniu do chłodnej jesieni w Polsce. Podekscytowany jak dziecko widzące nową zabawkę, chłonąłem każdą chwilę. Nowy region świata, nowa kultura, nowe doświadczenia – byłem w swoim żywiole.
Dubajskie lotnisko (DXB) to jedno z największych i najbardziej ruchliwych na świecie. Widziałem wcześniej kilka programów telewizyjnych, jak na przykład „Megalotnisko w Dubaju”, które pokazywały od kulis rozbudowę tego obiektu. DXB to prawdziwy hub, przez który przewijają się miliony pasażerów, a mnie fascynowała organizacja pracy tak ogromnego obiektu – od kontroli bezpieczeństwa, przez procedury na granicy, aż po koordynację ruchu lotniczego.
Dla kogoś, kto interesuje się dużymi obiektami i ich funkcjonowaniem, lotnisko w Dubaju to prawdziwa perełka. Przestronne terminale, ogromny ruch pasażerów i doskonała organizacja – wszystko to sprawiało, że już pierwsze chwile na tym lotnisku robiły na mnie wrażenie.
Pierwszy kontakt z Bliskim Wschodem
Była to moja pierwsza podróż do tej części świata, a zarazem pierwsze zderzenie z kulturą, która tak bardzo różniła się od europejskiej. Oczywiście, miałem już wcześniej kontakt z różnorodnością w Stanach, gdzie zetknąłem się z Meksykanami i innymi narodowościami, ale to było zupełnie coś innego. Tutaj, w Emiratach, wszystko wydawało się nowe, egzotyczne i nieznane.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to wszechobecny piasek. W Polsce piach kojarzy się z plażą albo budową, a tutaj widziałem go niemal wszędzie – jako element krajobrazu, otoczenia, a nawet architektury. Szerokie ulice i monumentalne budynki sprawiały, że czułem się jak dziecko w nowym, ogromnym świecie. Jasne, w Europie też są duże miasta, ale tutaj wszystko było szersze, wyższe, bardziej monumentalne – od autostrad, na których mieści się kilka pasów, po gigantyczne wieżowce.
Wieżowce
Jedną z rzeczy, które mogą zaskoczyć mniej doświadczonych podróżników, jest skala infrastruktury. Dubaj to miasto zbudowane na pokaz – pełne futurystycznych projektów i odważnych koncepcji. Ale w codzienności to oznacza też np. odległości. Wszystko wydaje się blisko, a w rzeczywistości możesz potrzebować 30 minut samochodem, żeby przejechać z punktu A do punktu B. Dla kogoś przyzwyczajonego do bardziej kompaktowych miast w Europie to spory szok.
Kontrast kulturowy
Do tego dochodzi kultura. Pierwszy kontakt z ludźmi, ich ubraniami, sposobem poruszania się czy zachowania – to wszystko budowało obraz miejsca, które było dla mnie całkowicie nowe. Widziałem kobiety ubrane w abaje, mężczyzn w tradycyjnych kandurach, a jednocześnie ogromną różnorodność narodowości, która czyni Dubaj tak wyjątkowym.
Dla osób, które podróżują mniej, zaskakujące mogą być też kontrasty. W jednym miejscu widzisz ultra-nowoczesne centra handlowe, a chwilę później tradycyjny souk z przyprawami czy złotem, który wygląda, jakby czas się tam zatrzymał. Ta mieszanka nowoczesności i tradycji to coś, co robi wrażenie i długo pozostaje w pamięci.
Emiraty i pierwsze wrażenia
Moje pierwsze wrażenia? Zdecydowanie pozytywne. Oczywiście, z biegiem lat wyrobiłem sobie bardziej złożoną opinię na temat państw arabskich – doświadczenie robi swoje. Ale jeśli miałbym doradzić komuś, kto dopiero zaczyna poznawać ten region świata, to Emiraty Arabskie są idealnym punktem startowym.
Dlaczego? Bo to miejsce, gdzie różnorodność i multi-kulturowość były czymś normalnym już wtedy, gdy ja tam trafiłem. W przeciwieństwie do krajów, które dopiero otwierają się na turystykę, jak choćby Arabia Saudyjska (pisząc to w 2024 roku), w Emiratach turysta z Europy nie jest już żadną nowością.
Bezpieczeństwo
Jednym z pierwszych rzeczy, które zwróciły moją uwagę, było poczucie bezpieczeństwa. W Emiratach czułem się wyjątkowo spokojnie, co jest odczuciem, które rzadko towarzyszy mi w wielu europejskich miastach. Tamtejsze przepisy, surowe kary za przestępstwa i kultura, sprawiają, że przestępczość jest bardzo niska. W Dubaju czy Abu Dhabi można spokojnie zostawić telefon czy portfel na stoliku w kawiarni i mieć pewność, że nikt go nie zabierze. Porównując to do Europy, gdzie w niektórych miejscach trzeba być czujnym, Emiraty robią ogromne wrażenie pod tym względem.
Rozwój
Patrząc z perspektywy czasu, widzę, jak bardzo Emiraty się rozwijają. Nowe budynki powstają, stare znikają, a krajobraz zmienia się z roku na rok. To fascynujące obserwować, ale jednocześnie widać wyraźny podział – z jednej strony bogate dzielnice i luksusowe obiekty, z drugiej biedniejsza część społeczeństwa, która pracuje na ten przepych.
To, co dodatkowo mnie uderzyło, to organizacja i porządek. Pomimo intensywnego ruchu, tłumów turystów i różnorodności narodowościowej, wszystko działało płynnie. Nawet ruch drogowy, który bywa chaotyczny w innych krajach Bliskiego Wschodu, tutaj wydawał się zaskakująco zorganizowany.
Warto też wspomnieć o różnorodności językowej. Emiraty to kraj, w którym angielski jest językiem roboczym, a w większych miastach można spotkać ludzi z dosłownie każdego zakątka świata. To sprawia, że łatwo jest się odnaleźć – nawet dla osób, które na co dzień nie są zaprawione w podróżach.
Zakwaterowanie
Podczas mojej pierwszej wizyty w Dubaju wybrałem nocleg w hotelu Premier Inn w dzielnicy Al Jaddaf. W tamtym czasie okolica była w fazie intensywnego rozwoju – wiele budynków dopiero się budowało, a teraz większość z nich jest już ukończona i otwarta. Mimo to dzielnica nadal zachowuje swój charakter, łącząc nowe inwestycje z bardziej spokojnym klimatem w porównaniu do centralnych części miasta.
W pobliżu znajduje się Jaddaf Waterfront, znane również jako Culture Village, oferujące przestrzenie kulturalne oraz widoki na Dubai Creek. Atutem była też bliskość stacji metra Al Jaddaf, która znajduje się w strefie biletowej 6. Dzięki temu poruszanie się po Dubaju było wygodne i niedrogie, ponieważ wiele kluczowych atrakcji miasta znajduje się w tej samej strefie, co pozwalało na korzystanie z najtańszych biletów jednorazowych. To miejsce okazało się świetną bazą wypadową do odkrywania miasta, szczególnie dla osób, które chciały uniknąć zgiełku bardziej centralnych dzielnic.
Wyżywienie
Podczas mojej pierwszej wizyty w Dubaju nie skupiałem się zbytnio na odkrywaniu lokalnej kuchni i przyznam, że brakowało mi jeszcze odwagi, by próbować bardziej egzotycznych potraw. Co innego teraz – po latach poznawanie lokalnych smaków to dla mnie jeden z najlepszych elementów podróży. Ale nawet wtedy shawarma nie stanowiła dla mnie wyzwania i chętnie się na nią skusiłem.
Emiraty to jednak nie tylko kuchnia bliskowschodnia. Ze względu na wielokulturowość miasta, można tu znaleźć niemal wszystko – od indyjskich curry, aż po włoską pizzę. W tamtym czasie jeszcze nie odważyłem się na kulinarne eksperymenty, ale dzisiaj wiem, że w Dubaju naprawdę można zjeść dosłownie wszystko – na każdą kieszeń i w każdym stylu.
Co udało się zobaczyć?
Podczas mojej pierwszej wizyty w Dubaju skupiłem się na kilku najbardziej popularnych atrakcjach, które są wizytówką miasta. Zobaczyłem słynną fontannę Dubaju, która wieczorami przyciąga tłumy widowiskowymi pokazami wody i światła. Obserwowałem Burj Khalifa – najwyższy budynek świata, choć jedynie z zewnątrz. Nie mogło zabraknąć też wizyty w Dubai Mall, który zaskakuje nie tylko rozmiarem, ale i różnorodnością – od sklepów po atrakcje, takie jak olbrzymie akwarium.
Tradycyjna część miasta
Chciałem jednak zobaczyć więcej niż tylko nowoczesny Dubaj, dlatego wybrałem się na spacer wzdłuż Dubai Creek, odwiedzając historyczną dzielnicę Al Fahidi oraz Dierę. To miejsca, które pokazują bardziej tradycyjną stronę miasta – bazary, wąskie uliczki i klimat dawnych czasów. Co ciekawe, korzystając z karty miejskiej na komunikację, można przepłynąć tradycyjną łodzią abra z jednego brzegu Dubai Creek na drugi – świetna atrakcja i do tego bardzo tania.
Metro
Miałem też okazję przejechać się metrem, które zrobiło na mnie wrażenie swoją organizacją. Pierwszy raz zobaczyłem podział na strefy: Gold Class, strefę dla kobiet i dzieci oraz ogólną dla wszystkich. Taki system zapewnia wygodę i bezpieczeństwo – szczególnie dla kobiet podróżujących samotnie.
Safari
Pod koniec pobytu postanowiłem spróbować czegoś bardziej nietypowego i wybrałem się na safari po pustyni. Jazda terenowym Nissanem po wydmach była ciekawa, choć miałem towarzystwo rodziny z dzieckiem, które ewidentnie źle znosiło drogę. Na szczęście obeszło się bez większych „atrakcji”. Safari zakończyło się w oazie, gdzie zorganizowano wieczorną biesiadę z jedzeniem, pokazami tańca i elementami lokalnej tradycji. Przyznam, że ta część była dla mnie rozczarowująca. Jakość jedzenia pozostawiała sporo do życzenia, a sama atmosfera była bardziej komercyjna niż autentyczna. Męczyłem się bardziej, niż czerpałem radość, i dziś uważam, że mogłem sobie darować tę część wycieczki.
Powrót do Polski
I tyle z tego pierwszego zderzenia z Emiratami Arabskimi. Na lotnisko przyjechałem nieco wcześniej, żeby na spokojnie pozwiedzać ten ogromny obiekt. Nie pamiętam dokładnie, ile kilometrów zrobiłem spacerując po terminalach, ale wystarczająco, by poczuć to w nogach – bolały konkretnie! 😅
Niestety, nasz lot opóźnił się o jakieś dwie godziny. Co więcej, wylot mieliśmy z tej starszej części lotniska, dalekiej od nowoczesnych i reprezentacyjnych terminali DXB, które znałem z telewizji. Różnicę widać było od razu – po mocno zużytej wykładzinie i siedzeniach, które lata świetności miały dawno za sobą.
Po wylądowaniu w Krakowie musiałem jeszcze poczekać na samolot do Warszawy. Byłem zmęczony, ale czułem, że to był dopiero początek mojej przygody z Bliskim Wschodem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że Emiraty, z ich kontrastami i niezwykłością, będą miejscem, do którego będę wracał – za każdym razem odkrywając coś nowego.
Nie pierwszy i nie ostatni raz…
To był dopiero początek mojej – a także i Jadwigi – przygody z Emiratami Arabskimi. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o podróżach po tym kraju, zapraszam do kolejnych wpisów:
- 🦠 Emiraty Arabskie w czasie pandemii – Kartka z pamiętnika o mojej wyprawie we wrześniu 2020 roku, pełnej wyzwań związanych z wyjazdem w czasach COVID-19 i przygód, które wtedy przeżyłem.
- 👫 Przewodnik po Zjednoczonych Emiratach Arabskich – Kompleksowy artykuł o tym, co warto wiedzieć o Emiratach: plusy, minusy, kultura i nasze wrażenia. Relacja z naszej wspólnej podróży w styczniu 2023 roku.
- 🏙️ Co zobaczyć w Dubaju i okolicach? – Przewodnik po atrakcjach Dubaju i jego okolicach, który pomoże Ci wybrać to, na czym warto się skupić podczas wyjazdu.
- 🌇 Abu Dhabi i okolice – co polecamy zobaczyć? – Przewodnik po stolicy Emiratów i jej najciekawszych miejscach. Tutaj udało nam się pojechać autonomiczną taksówką!
Zapraszamy do lektury i wspólnego odkrywania Emiratów! 😊