This post is also available in:
English
Spis treści
Cześć! 👋
To druga część naszej wyprawy do Stanów Zjednoczonych w 2019 roku. Po intensywnym początku w Nowym Jorku czas na zmianę klimatu i kolejną destynację – San Francisco. Z Nowego Jorku przenieśliśmy się na zachodnie wybrzeże, by poznać nie tylko kolejne oblicze Ameryki, ale także zagłębić się w rynek technologii i kultury tej części świata.
Wspomnienia, które opisuję, to migawki z 2019 roku, więc warto pamiętać, że niektóre rzeczy mogły się od tego czasu zmienić – choćby w kwestii bezpieczeństwa czy codziennych realiów życia w USA. Niemniej, to, co pozostało w mojej pamięci, to przede wszystkim charakterystyczny klimat Kalifornii, wyjątkowa energia San Francisco i zupełnie inny styl życia niż na wschodnim wybrzeżu.
Jeśli ominęła Cię pierwsza część tej podróży, serdecznie zapraszam do jej przeczytania – opisałem tam nasze pierwsze wrażenia z Nowego Jorku i codzienność w mieście, które nigdy nie śpi. 🗽 Znajdziesz tam także osobny artykuł, w którym dzielę się tym, co warto zobaczyć w Nowym Jorku.
Zapraszam do lektury i wspólnej podróży po tym interesującym miejscu! 🌉
Jak dostaliśmy się do San Francisco?
Podróż zaczęliśmy od wylotu z lotniska JFK liniami Alaska Airlines. Lot przebiegł bezproblemowo, co zawsze jest miłym akcentem w podróży. Ponieważ przemieszczaliśmy się w obrębie Stanów Zjednoczonych, tym razem ominęła nas ponowna weryfikacja wizowa – co było małym, ale cieszącym udogodnieniem. Po kilku godzinach lotu dotarliśmy na lotnisko SFO w San Francisco, gotowi na kolejną część naszej przygody.
Po przylocie zaczęły się pierwsze logistyczne zmiany. Kolega, który podróżował ze mną, wynajął miejskiego SUV-a Forda, byśmy mogli swobodnie poruszać się po okolicy. Jednak z racji tego, że nasz wspólny znajomy dolatywał do San Francisco dopiero następnego dnia, wiedziałem, że dalszą część podróży odbędę właśnie z nim. Dlatego samochód dla nas dwóch wynajmowałem dopiero dzień później.
To właśnie tutaj nasze plany zaczęły się rozdzielać. Kumpel i jego żona mieli swoje trasy i plany, a ja z drugim znajomym wkrótce ruszyliśmy na własne odkrywanie Kalifornii. Dzięki temu każdy z nas mógł zobaczyć to, co najbardziej go interesowało, a jednocześnie dzieliliśmy się swoimi wrażeniami. San Francisco okazało się świetnym punktem startowym dla tego etapu podróży.
Wynajem samochodu
Wynajem samochodu również przebiegł bez większych problemów. Następnego dnia odebraliśmy znajomego z lotniska, który przyleciał Lufthansą z Warszawy do San Francisco. Co ciekawe, miał okazję lecieć Airbusem A380 – prawdziwą gratką dla fanów lotnictwa. Po jego przylocie przyszedł czas na podział ekipy. Z kumplem rozdzieliliśmy się przy lotnisku, ale wieczorem w motelu jeszcze się zobaczyliśmy, by wymienić pierwsze wrażenia.
Tym razem samochód wynajmowaliśmy w Enterprise i proces odbioru był trochę inny niż przy poprzednich doświadczeniach z wypożyczalniami. Zamiast samodzielnego wyboru auta, na lotniskowym parkingu czekał na nas już z góry przydzielony pojazd – również większy Ford, który idealnie pasował do naszych potrzeb.
Podczas tej podróży pierwszy raz miałem okazję korzystać z Apple CarPlay. Dla kogoś, kto w poprzednim samochodzie takich luksusów nie miał, to była spora nowość! Obsługa była intuicyjna, a możliwość wygodnego nawigowania i sterowania multimediami z poziomu ekranu samochodu to naprawdę świetna sprawa.
Jeśli planujesz wynajmować samochód za granicą, koniecznie sprawdź nasz artykuł 🚗 Jak wynająć samochód i na co zwrócić uwagę. Znajdziesz tam praktyczne porady i informacje, które pomogą uniknąć niespodzianek.
Nie zapomnij, że jeżeli zamierzasz wyjeżdżać poza Kalifornię – niezbędne jest 🪪 Międzynarodowe Prawo Jazdy. Więcej o tym, jak je zdobyć, przeczytasz w naszym osobnym wpisie.
Karty kredytowe
Z płatnościami również nie było problemów. Wypożyczalnia przyjęła moją kartę bez zastrzeżeń – jedna transakcja kartą debetową była za wynajem, a druga kredytową za kaucję. W Stanach Zjednoczonych karty kredytowe są absolutnym standardem, zwłaszcza jeśli chodzi o wynajem samochodów czy hotele. Karty debetowe, choć czasem akceptowane, mogą powodować problemy – od odmowy przyjęcia po dodatkowe blokady środków.
Jeśli wynajmujesz samochód w USA, warto wcześniej sprawdzić warunki ubezpieczenia – zwłaszcza dodatkowe opcje pokrywające potencjalne szkody czy kradzież. Wypożyczalnie często oferują różne pakiety, ale nie zawsze są one korzystne cenowo. Dobrze jest porównać oferty albo skonsultować się z bankiem w sprawie ubezpieczeń podróżnych, które mogą obejmować również wynajem aut.
W USA karty kredytowe są traktowane jako bardziej wiarygodne, szczególnie w branży turystycznej i usługowej.
Podróżowanie samochodem
Podróżowanie samochodem po Stanach Zjednoczonych, a zwłaszcza w Kalifornii, to prawdziwa wygoda. Samochód pozwala dotrzeć tam, gdzie komunikacja miejska może okazać się niewystarczająca – szczególnie w przypadku tak rozległego obszaru, jak San Francisco i jego okolice. Oczywiście, zdarzają się korki, ale to wciąż wygodniejsza opcja niż poleganie na autobusach czy tramwajach w tym regionie.
W samym centrum San Francisco największym wyzwaniem było znalezienie miejsca parkingowego – gęsta zabudowa i ograniczona liczba parkingów potrafią być frustrujące. Czasami trzeba naprawdę się nagimnastykować, by gdzieś stanąć, zwłaszcza w okolicach takich miejsc jak Union Square czy Lombard Street. Natomiast poruszanie się po przedmieściach czy innych częściach regionu, jak Palo Alto czy Napa Valley, było już znacznie łatwiejsze – przestrzeń jest większa, a parkingi bardziej dostępne.
Przepisy drogowe i lokalne zasady
Podróżowanie samochodem po Kalifornii jest wygodne, ale warto znać lokalne przepisy drogowe, które mogą różnić się od tych obowiązujących w Polsce. Oto kilka kluczowych zasad:
- Skręt w prawo na czerwonym świetle: W większości stanów USA, w tym w Kalifornii, dozwolony jest skręt w prawo na czerwonym świetle po uprzednim zatrzymaniu się i upewnieniu, że droga jest wolna. Wyjątkiem są miejsca oznaczone tabliczką „No Turn on Red”, gdzie taki manewr jest zabroniony.
- Autobusy szkolne: Gdy szkolny autobus zatrzymuje się i włącza migające czerwone światła oraz wysuwa znak „STOP”, obowiązkowe jest zatrzymanie się z obu kierunków ruchu, dopóki sygnały nie zostaną wyłączone.
- Pasy ruchu: Na niektórych autostradach występują pasy HOV (High-Occupancy Vehicle), przeznaczone dla pojazdów z minimum dwoma lub więcej pasażerami. Korzystanie z nich bez odpowiedniej liczby pasażerów może skutkować mandatem.
- Parkowanie: Zasady parkowania są szczegółowo opisane na znakach, często z informacjami o dozwolonych godzinach i dniach. Kolorowe krawężniki również wskazują na specyficzne zasady parkowania np. czerwony: zakaz zatrzymywania się i parkowania.
- Zachowaj ostrożność na stromych ulicach: W San Francisco nie brakuje stromych podjazdów – upewnij się, że Twój samochód ma sprawne hamulce, a parkowanie na wzniesieniach to osobna sztuka (koniecznie skręcaj koła w stronę krawężnika).
- Opłaty drogowe: Niektóre autostrady i mosty (np. Golden Gate Bridge) są płatne, co warto uwzględnić w budżecie.
San Francisco
Nasza przygoda w San Francisco była stosunkowo krótka, ale intensywna. Miasto zaskoczyło nas swoim urokiem, choć przyznaję, że część wrażeń była zainspirowana tym, co zapamiętałem z… GTA San Andreas. Tak, mówię to z lekkim przymrużeniem oka, ale było w tym coś wyjątkowego, widzieć na własne oczy miejsca, które wcześniej “odwiedzałem” na ekranie gry. W końcu dotarłem do słynnego San Andreas! 😄
Transport zbiorowy
Transport publiczny w San Francisco to temat, który warto poruszyć, nawet jeśli – tak jak my – w podróży korzystacie głównie z wynajętego samochodu. Miasto oferuje naprawdę różnorodne opcje, a na pierwszy plan zdecydowanie wysuwają się kultowe tramwaje linowe, znane na całym świecie.
Cable Car
Kolejki linowe to symbol San Francisco i jedna z głównych atrakcji turystycznych. Obecnie funkcjonują trzy linie: Powell-Hyde, Powell-Mason i California Street. Muszę przyznać, że choć tramwaje linowe, są ikonicznym symbolem San Francisco, nie zrobiły na mnie większego wrażenia jako środek transportu. Powiedzmy sobie szczerze – tłumy turystów, ciasnota w środku, a do tego pojazdy, które, choć historyczne, nie powalają swoim stanem technicznym ani komfortem. W Polsce na przykład przy okazji dni transportu publicznego można zobaczyć zabytkowe tramwaje w znacznie lepszym stanie – bardziej zadbane i z większym “efektem wow”.
Oczywiście, dla kogoś, kto nigdy nie miał okazji przejechać się czymś takim, Cable Cars mogą być ciekawym doświadczeniem. Widok tramwaju wspinającego się po stromej ulicy San Francisco z pewnością ma swój urok, szczególnie gdy podziwiasz panoramę miasta. Dla mnie jednak był to raczej turystyczny punkt do odhaczenia na liście, niż coś, co wywołałoby dreszczyk emocji.
Pozostałe środki transportu
Oprócz tramwajów, San Francisco oferuje klasyczne tramwaje Muni, autobusy oraz system szybkiej kolei podmiejskiej – BART. BART to świetny sposób na szybkie przemieszczanie się między miastami zatoki, jeśli masz w planach odwiedzenie Oakland czy Berkeley. Warto też wspomnieć o promach, które kursują m.in. do Sausalito, oferując przy okazji niesamowite widoki na Golden Gate Bridge i panoramę miasta.
Zakwaterowanie
Nasze pierwotne plany zakwaterowania w Sunnyvale musiały ulec zmianie, ponieważ zarezerwowany motel anulował naszą rezerwację z powodu problemów z autoryzacją karty kredytowej. Takie rzeczy zawsze zdarzają się w najmniej odpowiednich momentach – tym razem akurat wtedy, gdy byliśmy w samolocie, więc nie było jak zareagować. Na szczęście udało nam się szybko znaleźć alternatywę i zatrzymaliśmy się w Days Inn by Wyndham, klasycznym amerykańskim motelu przy drodze.
Przyznam, że było to ciekawe doświadczenie – coś, co zawsze oglądało się w filmach, a tutaj można było tego doświadczyć na żywo. Typowy motelik z parkingiem przed pokojami, neonowym szyldem i prostym, ale funkcjonalnym układem. Coś zupełnie innego od hoteli, które znamy z Europy czy dużych międzynarodowych sieci.
Pokój był w porządku – czysty, wygodny i wystarczający na nasze potrzeby. Najbardziej jednak spodobała mi się możliwość wyjścia na taras przed wejściem do pokoju, by zapalić papierosa (tak, w 2019 roku jeszcze paliłem – teraz to tylko wspomnienie 😅).
Co zobaczyliśmy?
Podczas naszego krótkiego pobytu w San Francisco skupiliśmy się na kluczowych atrakcjach, które były na naszej liście „must-see”.
Lombard Street
Zaczęliśmy od jednego z najbardziej charakterystycznych punktów miasta – Lombard Street, czyli najsłynniejszej krętej ulicy na świecie. Wyobraźcie sobie serię ostrych zakrętów otoczonych kwiatami i pięknymi domami. To miejsce wygląda jak z pocztówki! Spacer w górę (po schodach, które biegną wzdłuż ulicy) to jednak prawdziwe wyzwanie. Matko, co za męczarnia! 😅 Ale widok z góry i satysfakcja zdecydowanie rekompensują wysiłek.
Golden Gate Bridge
Oczywiście na pierwszym miejscu naszej listy znalazł się słynny Golden Gate Bridge. Nie tylko przejechaliśmy nim samochodem, ale też zatrzymaliśmy się na chwilę, by podziwiać jego monumentalność i widoki, które oferuje. Muszę przyznać, że most na żywo robi jeszcze większe wrażenie niż na zdjęciach czy w grach. Sama jazda po górzystych ulicach miasta również była atrakcją – te strome podjazdy i zjazdy naprawdę wyróżniają San Francisco na tle innych miast.
Pier 39
Wieczorem wybraliśmy się ze znajomym na Pier 39, który tętni życiem niezależnie od pory dnia. To typowo turystyczne miejsce, ale ma swój urok – pełne knajpek, sklepików i oczywiście słynnych lwów morskich, które leniwie okupują pływające pomosty. Spacer po molo przy zachodzie słońca to coś, co zdecydowanie warto przeżyć, nawet jeśli tłumy są nieco przytłaczające.
Nasze nerdowskie dusze skierowały nas jednak w stronę Dolinie Krzemowej, która była dla nas równie ważnym punktem podróży. Googleplex w Mountain View zrobił na mnie całkiem miłe wspomnienie. Co ciekawe, można tam wypożyczyć firmowe rowery i przejechać się między budynkami – oczywiście, z tego skorzystaliśmy. Nie ma to jak krótka wycieczka po jednej z największych firm na świecie!
Facebook (Meta)
Nie mogliśmy też odpuścić sobie wizyty przy siedzibie Facebooka w Menlo Park. Samo miejsce, poza ogromnym znakiem z ikonicznym „thumbs up”, nie oferuje zbyt wiele dla odwiedzających, ale jakoś tak fajnie było zobaczyć, gdzie powstaje największy serwis społecznościowy. To tutaj rodzą się algorytmy, które dosłownie zmieniają sposób, w jaki ludzie komunikują się na całym globie.
Jednak Facebook to również miejsce pełne kontrowersji. Choć platforma łączy ludzi i daje ogromne możliwości, pozwala także na działalność oszustów i naciągaczy. Reklamy scamów i fałszywych ofert, które omijają moderację, są niestety stałym problemem. To ironiczne, że największy serwis społecznościowy, mający dostęp do najnowocześniejszych technologii, wciąż boryka się z problemami, które wpływają na zaufanie jego użytkowników.
Apple
Apple Park, z kolei, zachwycił nas swoją futurystyczną architekturą – ten nowoczesny pierścień naprawdę wygląda jak coś z innej planety. Niestety, wejście do środka jest zarezerwowane wyłącznie dla pracowników, ale odwiedziliśmy Apple Visitor Center, skąd mogliśmy podziwiać Apple Park w pełnej krasie.
To właśnie tam skusiliśmy się na zakupie firmowych koszulek – oczywiście w zaporowych cenach, bo w końcu to Apple. Na szczęście jakość materiału wynagradzała tę inwestycję.
Computer History Museum
Na koniec odwiedziliśmy Computer History Museum. Dla technologicznych maniaków to jak świątynia – zbiory eksponatów pokazują historię komputerów i technologii od początków aż do dziś. Od pierwszych komputerów, przez legendarnego Apple I, aż po współczesne gadżety. A najlepsze? Wbiliśmy tam na zniżkę studencką! To była świetna okazja, by zobaczyć kawałek technologicznej historii, o której wcześniej czytaliśmy tylko w książkach czy artykułach.
👉 Więcej informacji znajdziesz na oficjalnej stronie muzeum.
Bezpieczeństwo
Kiedy odwiedzaliśmy San Francisco w 2019 roku, ogólne poczucie bezpieczeństwa nie budziło większych zastrzeżeń. Słyszeliśmy oczywiście standardowe ostrzeżenia, takie jak „nie zostawiaj wartościowych rzeczy w widocznym miejscu w samochodzie” – zresztą jest to rada uniwersalna, niezależnie od miejsca. W tamtym czasie nie mieliśmy wrażenia, że przestępczość była jakimś ogromnym problemem.
Jednak jeden widok mocno zapadł mi w pamięć – namioty na ulicach. Wiele osób bezdomnych mieszkało w prowizorycznych obozowiskach na chodnikach, zwłaszcza w mniej turystycznych częściach miasta. Był to dla mnie szokujący obraz, bo w polskich mediach Kalifornia kojarzyła się bardziej z rajskimi plażami i dobrobytem, a nie z takim kontrastem społecznym. Mimo wszystko, w 2019 roku sytuacja nie wyglądała jeszcze tak dramatycznie, jak dziś.
Jak jest teraz?
Od czasu naszej wizyty sytuacja w San Francisco znacząco się zmieniła – i to niestety na gorsze. Wzrost liczby osób bezdomnych oraz przestępstw takich jak kradzieże w samochodach stał się poważnym problemem. Obecnie miasto często pojawia się w mediach w kontekście niepokojących statystyk dotyczących przestępczości. Według doniesień, włamania do aut stały się prawdziwą plagą – do tego stopnia, że niektóre wypożyczalnie samochodów zalecają, by ich pojazdy parkować z otwartymi drzwiami i pustym bagażnikiem, żeby zniechęcić złodziei do wybicia szyb.
Na ulicach coraz częściej widać również skutki kryzysu mieszkaniowego i narkotykowego. Wiele dzielnic, które jeszcze kilka lat temu były pełne turystów, dziś stało się miejscami, które odwiedzający wolą omijać. W samym centrum można spotkać ludzi zażywających narkotyki na ulicach, co dodatkowo potęguje wrażenie chaosu.
Czy jest niebezpiecznie?
Dla przeciętnego turysty sytuacja wciąż może wydawać się względnie bezpieczna, o ile przestrzega się podstawowych zasad ostrożności. Unikanie mniej uczęszczanych miejsc po zmroku i trzymanie wartościowych rzeczy blisko siebie to absolutna podstawa. Jeśli jednak masz zamiar podróżować do San Francisco w najbliższym czasie, warto być świadomym tych realiów i planować swoją wizytę z uwzględnieniem aktualnej sytuacji w mieście.
Wyruszamy dalej…
Nasza podróż po Kalifornii jeszcze się nie kończy! Kolejny przystanek to Las Vegas, gdzie czeka na nas główny cel wyprawy – targi NAB 2019. Jednak, zamiast jechać tam bezpośrednio, postanowiliśmy zrobić kilka przystanków po drodze, by wynieść z tej trasy jeszcze więcej wspomnień.
Plan zakłada przejazd przez Fresno i Bakersfield, które będą dla nas nie tylko przystankami w podróży, ale i okazją do złapania oddechu. A skoro już tam będziemy, to dlaczego nie spojrzeć na okolice i nacieszyć oczy pięknymi widokami? 🚗 ✨
Sequoia National Park
Nasz nocleg we Fresno spędziliśmy w dobrze znanym już Days Inn by Wyndham Yosemite Area, choć – co ciekawe – wcale nie z zamiarem odwiedzenia Yosemite. Następnego dnia ruszyliśmy w kierunku Sequoia National Park, i muszę przyznać, że było to wyjątkowe doświadczenie.
Zwiedzanie parku miało dla nas zupełnie inny charakter, bardziej „samochodowy” niż pieszy. Zresztą, trudno byłoby pokonać te ogromne przestrzenie pieszo – zajęłoby to pewnie wieki. Warto jednak było zatrzymać się w kilku punktach widokowych i cieszyć się majestatem natury. Największe wrażenie? Oczywiście ogromne drzewa – sekwoje. General Sherman Tree, największe drzewo na świecie pod względem objętości, robi kolosalne wrażenie.
Nie spodziewaliśmy się jednak śniegu! Na wyższych wysokościach leżała jeszcze biała warstwa, co w ogóle nas zaskoczyło – w końcu byliśmy w słonecznej Kalifornii. Taki kontrast robił wrażenie: gigantyczne sekwoje otoczone zimowym krajobrazem.
Wieczorem, po dniu pełnym widoków i wrażeń, ruszyliśmy w stronę Bakersfield, gdzie czekał na nas kolejny nocleg. Kolejny etap naszej podróży był już zaplanowany – wkrótce mieliśmy zobaczyć jeszcze więcej wyjątkowych miejsc. 🚗🌲
Trzecia i ostatnia część naszej podróży
Podsumowując naszą przygodę w Kalifornii, muszę przyznać, że ten stan oferuje naprawdę wiele – zwłaszcza jeśli chodzi o wyjątkowe krajobrazy i możliwość eksploracji parków narodowych. Z jednej strony spokój i harmonia natury, z drugiej – nowoczesność i technologia. Idealna mieszanka dla każdego, kto szuka różnorodnych doświadczeń.
Jeśli kiedyś wrócimy tu z Jadzią, z pewnością zobaczymy wszystkie te miejsca ponownie, a także poszukamy nowych lokalizacji, które mogłyby nas zaskoczyć. Dla mnie podróże to właśnie doświadczenie prawdziwego życia – nie tego wyidealizowanego, które często widzimy na ekranach. Chodzi o to, by zobaczyć życie takim, jakie jest naprawdę, z jego blaskami i cieniami.
A teraz czas na kolejną część naszej wyprawy! Przed nami Dolina Śmierci, Las Vegas, targi NAB 2019 i wycieczka po studiach filmowych Warner Bros w Los Angeles. Jest o czym opowiadać – zapraszam do ostatniego rozdziału naszej podróży! 🎥 ✨