Thailand, Phuket Article cover Thailand, Phuket Article cover

Tajlandia – Co udało nam się zobaczyć na Phuket?

Phuket to nie tylko tłumy i komercja – udało nam się znaleźć miejsca, które wciąż mają klimat. Sprawdź, co warto zobaczyć na wyspie!

This post is also available in: Language: EnglishEnglish

Spis treści

Cześć! 👋

Phuket to nie tylko rajskie plaże i wycieczki speedboatami na okoliczne wyspy – choć oczywiście takich opcji tutaj nie brakuje. W internecie znajdziecie mnóstwo poradników o island hoppingu, więc my postanowiliśmy nie skupiać się na tym temacie. Zamiast tego w tym artykule przyjrzymy się miejscom na samej wyspie Phuket, które odwiedziliśmy i które naszym zdaniem warto zobaczyć.

Nie będziemy udawać, że odkryliśmy jakieś zupełnie nieznane perełki, ale na pewno udało nam się znaleźć kilka fajnych miejsc – zarówno tych turystycznych, jak i trochę mniej oczywistych. Jeśli natomiast interesuje Was pełne podsumowanie naszego pobytu na Phuket, koniecznie zajrzyjcie do osobnego artykułu, gdzie opisaliśmy nasze wrażenia z wyspy, sezonowe ceny i to, jak bardzo Phuket zmienił się od czasów pandemii.

Mai Khao Beach – Airport viewpoint

Mai Khao Beach – Airport Viewpoint to jedno z tych miejsc na Phuket, które robią wrażenie, ale jednocześnie przyciągają tłumy. Jeśli marzy Wam się widok lądujących samolotów tuż nad głową, to właśnie tutaj możecie przeżyć ten moment rodem z plaży Maho na Sint Maarten.

Jeśli wybieracie się skuterem, uważajcie na nawigację Google, bo może zaprowadzić Was przez teren hotelu – a tam wjazdu nie ma. Zamiast tego, musicie wcześniej skręcić w Soi Mai Khao 6, a następnie kierować się w stronę Mai Khao Beach. Gdy już dotrzecie do plaży, można podjechać dalej chodnikiem (co działa tylko na skuterze – samochodem nie dacie rady).

Miejsce samo w sobie jest mega efektowne, ale turystów jest tutaj teraz mnóstwo. Wiadomo – każdy chce złapać idealne zdjęcie z samolotem przelatującym dosłownie kilka metrów nad głową. Moment, kiedy maszyna schodzi do lądowania, a jej silniki huczą nad plażą, to coś, co robi wrażenie na żywo.

Jeśli chcecie złapać najlepszy widok, warto sprawdzić harmonogram przylotów na lotnisko Phuket (HKT), żeby nie siedzieć w słońcu godzinami, czekając na idealny moment. No właśnie – słońce. Na tej plaży nie ma za bardzo cienia, więc jeśli nie chcecie wrócić stąd w wersji pieczonego homara, koniecznie weźcie coś na głowę i krem z filtrem.

The Big Buddha

Tym razem nie zabrałem Jadzi, bo miejsce jest w remoncie, więc trochę szkoda byłoby je oglądać w takim stanie. Za to byłem tu w czasach covidowych, kiedy turystów można było policzyć na palcach jednej ręki – i to było zupełnie inne doświadczenie.

The Big Buddha to jeden z najbardziej rozpoznawalnych punktów Phuket. 45-metrowy posąg siedzącego Buddy góruje nad wyspą i widać go z wielu miejsc, zwłaszcza na południu. Położony jest na szczycie góry Nakkerd, skąd rozciąga się widok na Chalong, Kata i Karon – w normalnych warunkach to świetne miejsce na zachód słońca.

To miejsce sakralne, więc jeśli planujesz tu wizytę, pamiętaj, że obowiązuje dress code. Kobiety powinny zakryć ramiona i kolana, więc jeśli przyjedziecie w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączkach, możecie zostać poproszeni o założenie chusty lub sarongu – zazwyczaj można je wypożyczyć na miejscu.

Jeśli remont będzie już skończony, to zdecydowanie warto tu zajrzeć. Poza samym posągiem, widoki są naprawdę świetne, a atmosfera – o ile nie ma tłumów – daje namiastkę spokoju. Ale jeśli tak jak my, nie jesteście fanami przeciskania się przez turystów, może warto poczekać na lepszy moment na wizytę.

👉 Więcej informacji znajdziesz na oficjalnej stronie internetowej.

Nai Harn Beach

Nai Harn Beach to jedno z tych miejsc na Phuket, które nadal zachowało swój urok, mimo że turystów w sezonie jest tu więcej niż kiedyś. Plaża jest szeroka, z jasnym piaskiem i krystalicznie czystą wodą, a co najważniejsze – niezabudowana hotelami i resortami tuż przy linii brzegowej, co wcale nie jest takie oczywiste na wyspie.

W sezonie to świetne miejsce do pływania, bo fale są raczej niewielkie, a woda ma idealną temperaturę. W porze deszczowej może tu być sporo prądów morskich, więc warto wtedy uważać. To nie Patong – klubowego klimatu tu nie ma. I bardzo dobrze!

Windmill Viewpoint

Windmill Viewpoint to jedno z tych miejsc, gdzie Phuket pokazuje swoją piękną stronę. Znajduje się na wzgórzu między plażami Nai Harn i Ya Nui, a widok stąd naprawdę robi wrażenie – turkusowa woda, białe plaże i zielone wzgórza w tle. No i oczywiście charakterystyczny biały wiatrak, który dał temu miejscu nazwę.

Jeśli wybieracie się tutaj skuterem, to pamiętajcie o ostrożności. Droga na punkt widokowy jest delikatnie kręta, a przy mokrym asfalcie i łysych oponach tanio wypożyczonego skutera bardzo łatwo sprawdzić jakość nawierzchni… na własnej skórze. Więc jeśli nie masz doświadczenia w jeździe na dwóch kółkach w takich warunkach, może lepiej rozważyć Graba albo spacer.

Yanui Beach

Yanui Beach to jedna z tych małych, uroczych plaż, które jeszcze niedawno miały swój niepowtarzalny klimat. Ukryta między Nai Harn a Promthep Cape, była miejscem, gdzie można było odpocząć od tłumów. Ale to było kiedyś.

Teraz plaża jest dosłownie zapchana ludźmi – głównie rosyjskimi turystami. Jeśli spodziewacie się kameralnej miejscówki z rajskim klimatem, to niestety, ten etap Yanui już minął. W wodzie jest trochę małych skałek, więc trzeba uważać, ale ogólnie nadal można tu popływać czy ponurkować z maską.

Jeśli traficie tu wcześnie rano, to może jeszcze uda się złapać trochę spokoju, ale w ciągu dnia tłok robi swoje. Plusem jest to, że zaraz obok można coś zjeść, więc jeśli zgłodniejecie, nie trzeba daleko szukać.

Promthep Cape

Promthep Cape to chyba najbardziej znany punkt widokowy na Phuket, zwłaszcza jeśli chodzi o zachody słońca. Położony na południowym krańcu wyspy, przy dobrej pogodzie oferuje widoki, które wyglądają jak żywcem wyjęte z pocztówki – morze, wysepki na horyzoncie i słońce chowające się w wodzie.

Miejsce jest turystyczne, to fakt, ale nie jest aż tak źle, jak można by się spodziewać. Jeśli przyjedziecie tu odpowiednio wcześnie, można bez problemu znaleźć spokojne miejsce na skałach i po prostu cieszyć się widokiem.

Rawai Beach

Rawai Beach to raczej miejsce wypadowe na wyspy niż typowa plaża do kąpieli i opalania. Woda jest tu płytka, a plażę głównie zajmują łódki i longtaile, które odpływają w stronę pobliskich wysepek. Jeśli więc szukacie miejsca na kąpiel – to nie tutaj. Ale jeśli chcecie coś zjeść, wypić kawę i poobserwować lokalne życie, to Rawai może się sprawdzić.

Jeśli przyjedziecie tu skuterem, parkujcie po stronie plaży. Restauracje po drugiej stronie ulicy mają swoje zakazy parkowania dla skuterów i miejsca tylko dla samochodów. Niektóre naprawdę pilnują tego tematu, więc warto zwracać uwagę na znaki, żeby nie zaliczyć niepotrzebnej rozmowy z obsługą.

Obok znajdziecie 7-Eleven, więc jeśli akurat zabraknie Wam wody, przekąsek czy czegoś na drogę, to tutaj można się zaopatrzyć.

Karon Viewpoint

Karon Viewpoint to kolejny ze znanych punktów widokowych na Phuket, oferujący klasyczny pocztówkowy widok na wyspę. Z tego miejsca można ujrzeć trzy plaże w jednej linii: Kata Noi, Kata i Karon, otoczone turkusowym morzem i zielonymi wzgórzami.

Punkt widokowy znajduje się przy głównej drodze prowadzącej z Rawai w stronę Karon Beach, więc dojazd skuterem czy samochodem jest bardzo prosty. Parking jest darmowy i zazwyczaj znajdzie się miejsce, choć w sezonie może być trochę ciasno.

Czy warto? Tak, ale bez wielkich oczekiwań. To miejsce, gdzie raczej wpada się na chwilę, robi zdjęcie i jedzie dalej – nie ma tu jakiejś wyjątkowej atmosfery czy miejsca do dłuższego relaksu

Kata Beach

Kata Beach to jedna z najbardziej znanych plaż na Phuket i… czuć to na każdym kroku. Jeśli liczycie na spokój i chillout, to zdecydowanie nie tutaj – to miejsce, gdzie turystów jest masa, a wraz z nimi kluby, beach bary i typowy imprezowy klimat.

To trochę taki złoty środek między bardziej „hardkorowym” Patongiem, a spokojniejszymi plażami na południu wyspy. W ciągu dnia jest tu pełno ludzi, szczególnie w sezonie, a wieczorem zaczyna się życie nocne – mnóstwo restauracji, barów i imprezowych miejscówek, które przyciągają turystów spragnionych zabawy.

Plaża sama w sobie jest ładna – szeroka, piaszczysta, z czystą wodą, ale znalezienie wolnego kawałka piasku bez ludzi w szczycie sezonu graniczy z cudem. Jeśli szukacie miejsca na relaks i ciszę, to lepiej jechać gdzie indziej.

Chalong Pier

Chalong Pier to przede wszystkim baza wypadowa dla speedboatów i większych łodzi, które kursują na okoliczne wyspy – m.in. Phi Phi, Racha czy Coral Island. Ale jeśli akurat nie wybieracie się na wodną wycieczkę, to może być też całkiem przyjemne miejsce na spacer.

To długie molo, które wychodzi daleko w morze, więc widoki są całkiem przyjemne, zwłaszcza rano lub wieczorem. Nie jest to miejsce typowo turystyczne, więc nie ma tu straganów z pamiątkami czy tłumu ludzi robiących zdjęcia na każdym kroku – głównie widać tutaj lokalnych rybaków, pracowników portowych i turystów czekających na swoje łodzie.

Czy warto? Jeśli macie tu przesiadkę na łódź – oczywiście. Jeśli po prostu szukacie miejsca na szybki spacer nad wodą, to też może być fajna opcja. Ale jeśli nie planujecie żadnych wodnych atrakcji, to nie jest punkt obowiązkowy do zwiedzania.

Chaithararam Temple – Wat Chalong

Wat Chalong, znany również jako Chaithararam Temple, to największa i najważniejsza świątynia buddyjska na Phuket. To właśnie tutaj przyjeżdżają zarówno turyści, jak i miejscowi, aby pomodlić się, zapalić kadzidła i zostawić ofiary. Świątynia jest kolorowa, bogato zdobiona, a jej wnętrza kryją malowidła przedstawiające życie Buddy.

Mimo że jest to popularne miejsce turystyczne, to wciąż czuć tutaj duchową atmosferę. Kompleks świątynny składa się z kilku budynków, ale największe wrażenie robi stupa (Chedi), w której podobno przechowywany jest fragment kości Buddy.

👉 Więcej informacji znajdziesz na oficjalnej stronie internetowej.

Naka Weekend Market

Naka Weekend Market, nazywany też po prostu Phuket Weekend Market, to największy i najbardziej znany targ na wyspie. Jeśli lubicie lokalne jedzenie, uliczną atmosferę i buszowanie wśród straganów, to jest to miejsce, w którym można spędzić dobrą godzinę albo dwie.

To typowy tajski market, czyli dużo zapachów, jeszcze więcej ludzi i setki małych stoisk, gdzie można kupić dosłownie wszystko – od jedzenia, przez ubrania i podróbki markowych ciuchów, aż po pamiątki. Atmosfera jest luźna, ale w sezonie ludzi jest tu tyle, że momentami trzeba się przeciskać.

Jeśli przyjeżdżacie tu z myślą o jedzeniu, to dobry wybór. Targ to świetne miejsce na spróbowanie tajskich street foodów – grillowane owoce morza, szaszłyki, mango sticky rice, naleśniki roti, świeżo wyciskane soki i masa innych rzeczy, których może nawet nie znacie z nazwy. Ceny? Dużo lepsze niż w turystycznych knajpach przy plażach.

Wat Khao Rang Samakkhitham

Wat Khao Rang Samakkhitham to jedna z tych świątyń na Phuket, które nie są oblegane przez tłumy turystów, a przez to mają znacznie bardziej spokojną atmosferę. Znajduje się na wzgórzu Khao Rang, więc przed wejściem trzeba pokonać kilka schodów, ale nie jest to nic ekstremalnego.

To miejsce ma swój urok – nie jest to może tak spektakularna świątynia jak Wat Chalong, ale ma coś w sobie. Znajdziecie tu dużego złotego Buddę, który kiedyś był największym posągiem na wyspie, zanim powstał słynny Big Buddha. Cały teren jest dobrze utrzymany, a zdobienia na budynkach są naprawdę szczegółowe i efektowne.

Old Phuket Town

Old Phuket Town to zupełnie inna twarz wyspy – zero plaż, zero resortów, zero imprez, za to kolorowe kolonialne kamienice, chińskie świątynie i hipsterskie kawiarnie. Jeśli ktoś myśli, że Phuket to tylko turystyczna masówka i komercyjne kurorty, to warto tu zajrzeć, żeby zmienić zdanie.

Miejsce ma swój unikalny klimat – stare kamienice w stylu sino-portugalskim, trochę street artu, lokalne sklepiki z rękodziełem i masa knajpek. Spacerując uliczkami, łatwo natknąć się na tradycyjne herbaciarnie czy muzea, które opowiadają historię Phuket sprzed czasów turystycznego boomu.

Phuket Thai Hua Museum

Phuket Thai Hua Museum to jedno z miejsc, które opowiada o historii chińskich imigrantów, którzy kiedyś masowo osiedlali się na Phuket. Muzeum mieści się w pięknym, kolonialnym budynku i prezentuje różne aspekty życia dawnych mieszkańców wyspy – od pracy w kopalniach cyny, przez handel, aż po kulturę i edukację.

Wrażenia? Szczerze? Nie wychodziliśmy stąd szczególnie zaskoczeni. Muzeum jest przeciętnie urządzone, ale brakuje tutaj czegoś, co naprawdę przyciąga uwagę. Jest sporo tablic informacyjnych i zdjęć, ale jeśli ktoś nie jest mocno zainteresowany historią Phuket, to raczej nie znajdzie tu nic porywającego.

Cena biletu jest dość wysoka jak na to, co dostajemy – w innych miejscach na Phuket można zwiedzić więcej za mniejsze pieniądze.

Podsumowując – nie jest to miejsce, które trzeba koniecznie odwiedzić na Phuket. Jeśli macie czas i ochotę na trochę historii, to można zajrzeć, ale jeśli oczekujecie czegoś naprawdę wyjątkowego, lepiej wybrać inne atrakcje.

👉 Więcej informacji znajdziesz na oficjalnej stronie internetowej.

Elephant Jungle Sanctuary Phuket

Elephant Jungle Sanctuary Phuket to jedno z miejsc, które stawia na etyczne podejście do turystyki ze słoniami – bez jeżdżenia na ich grzbietach, bez zmuszania do trików, bez łańcuchów. Jeśli chcecie zobaczyć słonie z bliska, ale w sposób, który nie przyczynia się do ich cierpienia, to takie sanktuaria są jedynym słusznym wyborem.

Podczas wizyty w sanktuarium można karmić słonie, obserwować je w ich naturalnym otoczeniu, a nawet pomóc w ich kąpieli w błocie. Zwierzęta tutaj są swobodne, nie zmuszane do żadnych „atrakcji” – można po prostu cieszyć się ich obecnością i spojrzeć, jak naprawdę zachowują się słonie, gdy nie są kontrolowane przez ludzi.

Tym razem nie znaleźliśmy czasu, żeby odwiedzić to miejsce ponownie, ale miałem okazję być tu w 2021 roku podczas programu Phuket Sandbox. Wtedy jeszcze turystów było mało i można było naprawdę spokojnie spędzić czas w towarzystwie tych niesamowitych zwierząt. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zobaczyć słoni w Tajlandii, to zdecydowanie warto to zrobić w odpowiedzialny sposób!

Sanktuarium czy przejażdżka na słoniu?

Przez lata słonie były wykorzystywane w Tajlandii najpierw w przemyśle drzewnym, a później – gdy wyrąb lasów został ograniczony – w turystyce. Te zwierzęta nie są stworzone do noszenia ludzi na grzbiecie, a proces ich „tresury” często obejmuje brutalne metody łamania ich woli. W wielu miejscach można jeszcze zobaczyć słonie przywiązane łańcuchami, które całe dnie spędzają w nienaturalnych pozycjach, zmuszane do przewożenia turystów.

Jeśli widzicie ośrodek, gdzie oferowane są przejażdżki na słoniach, to znak, że lepiej tam nie wchodzić.

👉 Więcej informacji znajdziesz na oficjalnej stronie internetowej.

Wat Mongkolnimit Phra Aram Luang

Jeśli spodziewaliście się, że Wat Mongkol Nimit to spokojna świątynia na uboczu, to… no cóż, rzeczywistość może trochę rozczarować. W teorii to ładna i klimatyczna świątynia, położona w samym sercu Old Phuket Town, ale w praktyce turystów jest tu całkiem sporo – i to nie tylko tych indywidualnych, ale również grupy przywożone autokarami.

Świątynia sama w sobie jest ładna – klasyczna tajska architektura, złote detale i zdobiony dach. Ale jeśli odwiedziliście już kilka innych Watów w Tajlandii, to nie zrobi na Was wielkiego wrażenia. Do tego tłumy mogą odbierać trochę klimatu, zwłaszcza jeśli liczycie na spokojny spacer.

Podsumowując – można zajrzeć, jeśli jesteście w pobliżu, ale jeśli odwiedziliście już kilka większych świątyń na Phuket, to kolejna może Was nie porwać.

Bang Pae Waterfall

Bang Pae Waterfall to jeden z bardziej znanych wodospadów na Phuket, położony w Khao Phra Thaeo National Park. Teoretycznie brzmi fajnie – tropikalny las, strumień wody spadający po skałach, możliwość spaceru w naturze… ale czy faktycznie jest to miejsce, które warto odwiedzić?

Szczerze? Cena za wejście to przesada. 400 THB za bilet to sporo, zwłaszcza że sam wodospad nie jest spektakularny. Jest to raczej niewielki strumień wody spadający z kilku metrów, który nie robi większego wrażenia, szczególnie jeśli widzieliście inne wodospady w Tajlandii.

Natomiast sama okolica jest przyjemna na spacer – szlak prowadzący do wodospadu biegnie przez tropikalny las, co może być miłą odmianą od plażowego klimatu Phuket. Jeśli macie ochotę na trochę zieleni i dżunglowej atmosfery, to może być fajny przerywnik, ale nie ma co się spodziewać spektakularnych widoków.

Podsumowanie

Nie da się ukryć – Phuket to miejsce, gdzie nie sposób się nudzić. Można tu odpocząć na plaży, popływać w turkusowej wodzie, zrobić małe zakupy na nocnych marketach, a wieczorem skoczyć na imprezę. To raj dla tych, którzy lubią mix relaksu i rozrywek. Jeśli myślicie o szybkim, 2-3-dniowym wypadzie, to trochę za mało – żeby faktycznie poczuć klimat wyspy, potrzeba więcej czasu.

Warto też mieć na uwadze, że Phuket to nie tylko plaże, ale i miejsce, gdzie można połączyć podróż z pracą zdalną. Jeśli planujecie tu dłuższy pobyt, to sprawdźcie, czy miejsce, w którym nocujecie, ma stabilny internet. Najlepiej, jeśli jest to światłowód – bo jeśli bazuje na zwykłej linii telefonicznej, to możecie zapomnieć o płynnych wideorozmowach czy pracy na większych plikach. W razie czego zawsze można ratować się 5G, które działa tu całkiem przyzwoicie i nie kosztuje fortuny.

Nie wszędzie jest idealnie

Są jednak miejsca, które rozczarowały – i jednym z nich jest Monkey Hill Viewpoint. Teoretycznie punkt widokowy, w praktyce – teren opanowany przez agresywne małpy, które tylko czekają, aż ktoś nieopatrznie wyciągnie jedzenie czy butelkę wody.

Po drodze na szczyt małpy wręcz atakowały ludzi, próbując wyrwać im rzeczy z rąk. Już po przejściu jakichś 500 metrów uznaliśmy, że nie ma sensu dalej ryzykować – nie byliśmy szczególnie zainteresowani siłowaniem się z małpami, a jeszcze mniej – wizytą w szpitalu i testowaniem ubezpieczenia turystycznego po ewentualnym ugryzieniu.

Co ciekawe, Monkey Hill ma ocenę 4.4/5 na Google, co jest dla nas zagadką – może ludzie po prostu lubią dreszczyk emocji? 😅 Jeśli planujecie tu wejść, lepiej nie mieć przy sobie jedzenia i dobrze pilnować telefonu czy aparatu, bo małpy to prawdziwi złodzieje. Warto też mieć ze sobą większy kijek, aby w razie potrzeby odganiać małpy. Ostatecznie – my odpuściliśmy i nie żałujemy.

Phuket – hit czy kit?

Czy warto odwiedzić Phuket? Tak, ale z pewnymi zastrzeżeniami.

  • Jeśli szukacie miejsca do odpoczynku, ale nie przeszkadzają Wam tłumy, to Phuket ma sporo do zaoferowania.
  • Jeśli wolicie kameralny klimat, to lepiej rozważyć inne miejsca w Tajlandii, np. Koh Lanta czy mniejsze wyspy na południu.
  • Masowa turystyka odciska tu swoje piętno, ale mimo to można znaleźć fajne miejsca do odpoczynku, jeśli wie się, gdzie szukać.

Dla nas był to dobry przystanek, ale na dłuższą metę wolimy spokojniejsze miejsca. Phuket warto zobaczyć, ale czy trzeba tam wracać? To już zależy, czego się oczekuje od podróży. Na pewno Tajlandia ma o wiele więcej do zaoferowania poza tą jedną wyspą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *